PSYCHOTERAPIA A NEURONAUKA
W ciągu wielu lat naszej pracy z pacjentami dostrzegliśmy, jak często zadawane jest pytanie o skuteczność psychoterapii jako efektywnej metody leczenia.
Wydaje się to nam całkowicie zrozumiałe w sytuacji, w której każdy z nas przyzwyczajony jest do zupełnie innych sposobów oddziaływania leczniczego (np. farmakologicznego, radioterapeutycznego czy chirurgicznego) – tak bardzo różniących się od psychoterapii. Możemy sobie mniej więcej wyobrazić, w jaki sposób leki zmieniają funkcjonowanie naszego organizmu, jeszcze łatwiej jest zrozumieć efektywność oddziaływań radioterapeutycznych czy chirurgicznych czy wreszcie znaczenie dobrej opieki pielęgniarskiej.
W wypadku psychoterapii mamy jednak do czynienia z metodą oddziaływania, która na pierwszy rzut oka wydaje się niewiele różnić od zwyczajnej rozmowy, a ma w założeniu znacząco wpływać na niezwykle złożone mechanizmy funkcjonowania mózgu. Było to i jest w efekcie przyczyną wielu kontrowersji, jakie towarzyszą psychoterapii – pojawiały się opinie o jej nikłym wpływie na nasze samopoczucie czy wręcz oszukańczym działaniu psychoterapeutów. Jednocześnie miliony ludzi na całym świecie od już przeszło 100 lat korzystały z dobrodziejstw tej metody leczenia, a tysiące psychoterapeutów żmudnie budowało, weryfikowało i wprowadzało do swoich praktyk nowe metody terapii.
Dopiero ostatnie kilkanaście lat zasadniczo zmieniły pozycję psychoterapii (zwłaszcza psychoanalizy i psychoterapii psychodynamicznej) – rozwijające się w lawinowym wręcz tempie badania mózgu (tzw. neuronauka) przyniosły potwierdzenie szeregu tez wypracowanych przez lata pracy pokoleń psychoterapeutów.
Wydaje się, że dysponując obecnym stanem wiedzy na temat funkcjonowania mózgu podważanie skuteczności psychoterapii jako efektywnej metody leczenia i jej jednoznacznego osadzenia w nauce medycznej może być przejawem albo złej woli, albo skrajnej ignorancji.
Dlatego też postaramy się w sposób przystępny opisać, jak w ujęciu neurobiologicznym wpływa na pracę naszego mózgu psychoterapia, które z oddziaływań psychoterapeutycznych w związku z tym wydają się najbardziej efektywne, na co możemy liczyć podejmując psychoterapię, ale też jakie będą ograniczenia tej metody leczenia.
Zgodnie z encyklopedią PWN psychoterapia [gr. psychḗ “dusza”, therapeía “leczenie”] to metoda leczenia polegająca na stosowaniu odpowiednich oddziaływań psychologicznych; wykorzystywana głównie w leczeniu nerwic, zaburzeń osobowościowych i psychosomatycznych; za pierwszą metodę psychoterapii uważa się psychoanalizę, którą stworzył na przeł. XIX i XX w. Zygmunt Freud.
Definicja zdecydowanie krótka i mało wyjaśniająca. Nie określa ona bowiem jednoznacznie, co jest obszarem naszych interwencji, ale wydaje się jasne, że zajmujemy się psychiką człowieka – innymi słowy mówiąc – wpływamy na jego procesy umysłowe. To założenie pozwoli nam bliżej zbadać, w jaki sposób możemy dokonywać modyfikacji tych procesów korzystając z metod psychoterapeutycznych. Zobaczymy też, które z tez postawionych przez psychoterapeutów okazały się słuszne w świetle najnowszych badań dokonywanych przez neuroscience.
Chcąc się tym zająć, musimy zadać sobie pytanie, w jaki sposób kształtuje się umysł/psychika człowieka, którego integralną częścią są procesy poznawcze, emocjonalne czy wzorce zachowań będące głównym obszarem zainteresowania psychoterapeutów. Aby to zrozumieć, trzeba się jednak nieco przyjrzeć historii badań nad umysłem.
Przez setki lat pomiędzy tym, co było materialnym, biologicznym i cielesnym obszarem człowieka a jego sferą psychiczną/umysłową nie znajdowano jakiejkolwiek zbieżności. Również wtedy, gdy pojawiały się jakiekolwiek problemy w każdym z tych obszarów charakter interwencji był zgoła inny – problemy cielesne, fizykalne były obszarem interwencji rodzącej się medycyny, a problemy psychiczne pozostawały w obszarze oddziaływań duchowych, religijnych, wychowawczych czy edukacyjnych. Wyznawcami takowego poglądu nazywanego dualizmem psychofizycznym, zakładającym brak jakiegokolwiek związku pomiędzy dwoma aspektami natury ludzkiej – umysłowym a cielesnym, było wielu wybitnych myślicieli, poczynając od Platona poprzez Tomasza z Akwinu, a kończąc na Kartezjuszu. Co zaskakujące wydaje się mocno obecny w myśleniu przedstawicieli nauk humanistycznych również i teraz.
Rozwój nauk biologicznych w ostatnich dwustu latach przyniósł jednak zmiany – coraz to większe obszary rzeczywistości stawały się przedmiotem badań naukowych i prób ich skodyfikowanego opisania. Nie ominęło to rzecz jasna czegoś tak kluczowego jak ludzka psychika – neurologia, a potem i psychiatria, skoncentrowane na badaniu i modyfikowaniu procesów umysłowych, stały się integralnymi częściami medycyny, a szerzej patrząc nauk przyrodniczych. Te zaś coraz to bardziej widziane były poprzez pryzmat dostępnych bezpośredniej obserwacji biologicznych struktur układu nerwowego, a zwłaszcza mózgu. Wydaje się, że to narodziło drugą skrajność – ludzki umysł, jego sfera psychiczna widziana była tylko jako zewnętrzna reprezentacja mózgu z całkowitym prawie zlekceważeniem obszaru doświadczeń społecznych człowieka.
Mamy więc dwie konkurencyjne szkoły myślenia, całkowicie niezgodne ze sobą co do tego, czym jest i jak kształtuje się psychika – szkołę humanistyczno-społeczną i szkołę biologiczno-medyczną. Z oczywistych względów również metody wpływu na psychikę w obydwu szkołach są całkiem różne – po jednej stronie to oddziaływania społeczne, wychowawcze czy duchowe, po drugiej – zwłaszcza interwencje farmakoterapeutyczne, ale też chirurgiczne czy elektrowstrząsy.
Gdzie w tym sporze umiejscowiła się psychoterapia? Początkowo, co może wydawać się nieco dziwne, zdecydowanie bliżej medycyny – jej twórca Zygmunt Freud był przecież lekarzem – neurologiem i psychiatrą, a tworząc psychoanalizę usiłował znaleźć skuteczną metodę leczenia, a nie konstruować system sprzeczny z naukami biologicznymi. Problemem okazały się trudności w okresie, w którym działał – nie było wówczas możliwości badania procesów umysłowych zintegrowanych z badaniami mózgu.
Zygmunt Freud skoncentrował się na obszarze obserwacji klinicznych i to pozwoliło mu skonstruować teorie będące podstawą psychoanalizy – rolę nieświadomości w psychice, znaczenie doświadczeń wczesnodziecięcych w rozwoju psychicznym czy znaczenie relacji terapeutycznej w procesie leczenia zaburzeń psychicznych. Każda z tych prawd do jest dziś obowiązująca i stanowi podstawę pracy większości psychoterapeutów.
Niestety, to czego z obiektywnych, a wyżej wymienionych powodów nie zdołał dokonać Freud, czyli twarde osadzenie psychoterapii w medycynie, położyło się cieniem na jej dalszym rozwoju. Medycyna nie do końca uznała ją za wiarygodną metodę leczniczą, choć dowody kliniczne wielokrotnie potwierdzały jej skuteczność w leczeniu zaburzeń psychicznych. Brak możliwości efektywnego badania subtelnych funkcji mózgu zniechęcał do zajmowania się procesami umysłowymi i ich zmianami w procesie psychoterapii. Dodatkowo czynnikiem ograniczającym możliwość uznania psychoanalizy jako części świata nauki była jej nadmierna dywagacyjność, zapożyczenia z kultury czy wreszcie skłonność do używania literackich porównań (słynny freudowski kompleks Edypa czy popęd śmierci).
W efekcie na całe lata psychoanaliza i pokrewne jej szkoły psychodynamicznej psychoterapii rozwijały się niejako w oderwaniu od świata klinik i uniwersytetów. Jedynie szkoły psychoterapii behawioralnej i poznawczej zdołały zdobyć pewne uznanie w środowiskach naukowych – stało się to jednak kosztem zasadniczego uproszczenia czy wręcz spłycenia teorii umysłu, jakie były w stanie zaproponować.
Sytuacja uległa zasadniczej zmianie w okresie ostatnich kilkunastu lat. Rozwój nowych technik badania mózgu (PET, SPECT, f MRI) pozwolił na precyzyjniejsze określenie relacji pomiędzy pracą mózgu a funkcjami psychicznymi obserwowanymi klinicznie. Inaczej niż wcześniej zapatrujemy się też na rozwój umysłu – to jak kształtuje się ludzka psychika i jej emanacje – pamięć, inteligencja, emocje, zachowania czy bardziej złożone konstrukty – poczucie ja czy w ogóle osobowość.
Kluczowym momentem było ogłoszenie w 1998 roku w American Journal of Psychiatry tzw. Manifestu Kandela przez Erica Richarda Kandela amerykańskiego neurobiologa, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny z roku 2000. Otóż ogłosił on propozycje założeń, na których opierać się ma współczesna psychiatria:
Tezy Kandela:
- wszystkie czynności umysłu stanowią odzwierciedlenie czynności mózgu;
- czynniki genetyczne mają znaczenie w determinacji czynności umysłu i zaburzeniach psychicznych;
- czynniki zewnętrzne poprzez wpływ na procesy uczenia się mogą modyfikować ekspresję genów;
- zmiany w ekspresji genów pod wpływem uczenia się powodują modyfikację połączeń synaptycznych; ma to związek z kształtowaniem się osobowości oraz powstawaniem zaburzeń psychicznych;
- psychoterapia powoduje zmiany przez wpływ na procesy uczenia.
Przyglądając się postawionym przez Kandela tezom, rozumiemy ich doniosłość w procesie rozumienia tego, jak działa mózg, czym jest umysł, jak konstytuowana jest nasza osobowość czy wreszcie jak działa psychoterapia.
Kolejne lata bardzo intensywnych badań w dziedzinie neuronauki nie tylko potwierdziły zasadność manifestu Kandela, ale jeszcze wzmocniły jego przesłanie. Dały też olbrzymią ilość informacji na temat tego, czym jest psychoterapia w ujęciu neurobiologicznym rehabilitując i przywracając należne miejsce psychoanalizie i psychoterapii psychodynamicznej.
W następnych akapitach postaramy się w sposób przystępny odnieść się przedstawionych przez Kandela i innych wielkich badaczy ludzkiego mózgu założeń teoretycznych i przenieść je na grunt praktycznych doświadczeń procesu psychoterapii.
- Założenie pierwsze mówi o łączności pomiędzy mózgiem a umysłem – nic, co jest związane z procesami umysłowymi nie może powstawać bez udziału mózgu, a każdy proces umysłowy ma swoje odbicie zmodyfikowanej strukturze mózgu.
Ta nierozłączność ma dla nas wielkie znaczenie – modyfikując w procesie psychoterapii różne aspekty naszego umysłu – myślenie, rozumienie, kontekst znaczeniowy, uczucia, emocje, wyobrażenia i cały szereg innych zjawisk – modyfikujemy jednocześnie nasz mózg. W jaki sposób to przebiega powiemy odnosząc się do innych założeń Manifestu Kandela – tu wystarczy nam świadomość tego, że nie tylko czynniki stricte fizyczne – substancje chemiczne (np. leki czy narkotyki), uszkodzenia mechaniczne czy działanie patogenów może wpływać na czynność i funkcjonowanie mózgu.
Oczywiście skala oddziaływań umysłowych może wydawać się znacznie mniej spektakularna, ale ich długoterminowość i trwałość jest znacznie większa. Trochę upraszczając można poprawić sobie samopoczucie wypijając pewną ilość alkoholu, ale efekty tego działania będą krótkoterminowe, w dłuższej perspektywie wręcz odwrotne do zamierzonych. Działając poprzez oddziaływania umysłowe np. budując trwałą zmianę swoich dysfunkcjonalnych wzorców umysłowych czy znajdując źródła intelektualnej, estetycznej czy relacyjnej przyjemności, możemy poprawić sobie samopoczucie w sposób zarówno długoterminowy, jak i całkowicie bezpieczny.
W podobny sposób możemy spojrzeć na psychoterapię – jest szansą na trwałą modyfikację wzorców umysłowych, a co za tym idzie zmodyfikowanie naszego mózgu – metodą w wielu przypadkach bardzo konkurencyjną wobec oddziaływań leczniczych fizykalnych, np. leków czy elektrowstrząsów (na psychochirurgię nikt się już nie odważa).
- Założenie drugie odnosi się do znaczenia czynników genetycznych w determinacji czynności umysłu i powstawaniu zaburzeń psychicznych.
Co to oznacza w perspektywie potencjalnego pacjenta chcącego podjąć psychoterapię?
Na pewno określa granice jej oddziaływań – te obszary przeżywania, które są znacznym stopniu związane z biologicznymi determinantami (zarówno uwarunkowanymi czynnikami genetycznymi, jak znaczącymi uszkodzeniami struktury mózgu) będą w stosunkowo niewielkim stopniu modyfikowały się pod wpływem oddziaływań psychoterapeutycznych. Dotyczy to pewnych integralnych cech osobowości, nie mających konotacji chorobowych np. temperamentu jak i intelektu – w zasadzie nie ma możliwości ich modyfikacji podczas terapii.
Upraszczając nikt w następstwie psychoterapii nie stanie się mniej flegmatyczny czy choleryczny (to konstytucjonalnie uwarunkowane cechy temperamentu), nie będzie też bardziej sprawny matematycznie czy muzycznie (predyspozycje do określonych uzdolnień). Może natomiast znacznie lepiej sobie radzić z tym potencjałem biologicznym, jaki mu został dany w momencie urodzenia.
Oznacza to również pewne ograniczenia użycia psychoterapii jako metody leczenia wobec niektórych zaburzeń psychicznych – tych, u których rola czynników konstytucjonalnych (czyli uwarunkowanych genetycznie, związanych z uszkodzeniami w okresie płodowym, okołoporodowym, organicznymi uszkodzeniami mózgu o różnej etiologii) jest szczególnie istotna. Dotyczy to głównie zaburzeń psychotycznych (z grupy schizofrenii, afektywnych dwubiegunowych), poważnych zaburzeń rozwojowych (np. autyzmu czy upośledzeń umysłowych), zaburzeń psychicznych na tle organicznym (zespoły otępienne). W takiej sytuacji dominującą metodą leczenia staje się farmakoterapia, psychoterapia (głównie behawioralna i poznawczo-behawioralna) ma znaczenie pomocnicze.
Założenie drugie pozwala też lepiej zrozumieć możliwość integracji różnych metod oddziaływania na mózg – np. farmakoterapii i psychoterapii, z których każda wpływa na jego działania w nieco inny sposób. W pewnych okolicznościach taki sposób leczenia będzie najkorzystniejszy dla pacjenta, chociaż zazwyczaj sama psychoterapia ma taką siłę oddziaływania, że pozwala uniknąć konieczności przyjmowania jakichkolwiek leków.
- Założenia trzecie i czwarte jako absolutnie kluczowe w naszych rozważaniach należy omówić razem – odnoszą się bowiem do najbardziej interesujących nas kwestii – wpływu środowiska innego niż fizyczne na kształtowanie się struktury mózgu. Kandel mówi o znaczeniu procesów uczenia się jako czynników wpływających na ekspresję genów, a co za tym idzie modyfikujących połączenia synaptyczne. Jak mamy to rozumieć i co to dla nas oznacza?
Otóż, człowiek organizuje swoje doświadczenia życiowe od najwcześniejszych lat życia – dotyczy to praktycznie każdego wydarzenia jakie nas spotyka i ma dla nas jakiekolwiek znaczenie. Wiemy już teraz, że proces ten zachodzi od momentu urodzenia (a prawdopodobnie jeszcze w życiu płodowym od chwili ukształtowania się układu nerwowego), a doświadczenia nabyte najwcześniej mają kluczowe znaczenie dla dalszego rozwoju różnych aspektów umysłu – osobowości, sprawności poznawczej, sposobu przeżywania emocji. Potwierdza to obserwacje psychoanalityków i psychoterapeutów psychodynamicznych mówiących o roli doświadczeń wczesnodziecięcych w kształtowaniu się cech osobowościowych każdego z nas.
Możemy zapytać jak to możliwe, skoro de facto nie pamiętamy niczego z okresu pierwszych lat naszego życia? Tutaj również neuronauka daje nam satysfakcjonującą odpowiedź – badania prowadzone przez neurobiologów pokazują, że tak zwana pamięć autobiograficzna (epizodyczna) kształtuje się w pełni dopiero około 3-4 roku życia, ale już wcześniej kształtują się formy pamięci – behawioralna, emocjonalna, percepcyjna i czuciowa. Tworzą one tak zwane systemy przetwarzania utajonego, czyli tzw. pamięć wczesną kształtujące się przed systemami przetwarzania jawnego, czyli pamięcią późną (wspomniana już pamięć autobiograficzna oraz pamięć semantyczna, czyli dotycząca faktów). Dwa systemy pamięci występują oczywiście podczas całego naszego życia, a to oznacza, że ma mamy świadomy dostęp jedynie do niewielkiej części zakodowanych w naszym mózgu informacji. Opisywany obecnie przez neurobiologów system kodowania informacji – pamięci z jego podziałem na część utajoną i jawną niezwykle przypomina zaproponowany jeszcze przez Freuda podział psychiki na nieświadomość i świadomość.
Kaplan jednoznacznie też pisze o korelacji pomiędzy doświadczeniem a zachodzącymi zmianami w strukturze mózgu – każdy rodzaj uczenia się (zarówno nieświadomego jak i świadomego) poprzez zmianę ekspresji genów wpływa na modyfikację połączeń synaptycznych w mózgu. Wiemy, że nasze doświadczenia konstruują wzorce aktywności neuronów w mózgu, tworząc coraz to bardziej złożone reprezentacje zarówno różnych modalności zmysłowych (np. wzrokowych czy słuchowych), jak i abstrakcyjnych pojęć czy obrazów spostrzeżeniowych.
Upraszczając to, co widzimy, słyszymy, poznajemy czy przeżywamy znajduje swoje odbicie we wzorcach aktywności neuronalnej naszego mózgu. Oczywiście nie jest to sytuacja, w której możemy jakoś zidentyfikować osadzenie konkretnych przeżyć w konkretnych częściach mózgu, mówimy tu o stale zmieniających wzorach aktywności neuronalnej – tworzeniu, modyfikowaniu i czy wręcz całkowitym przeformułowaniu mniej lub bardziej złożonych reprezentacji naszych doświadczeń.
Do najważniejszych rzecz jasna należą reprezentacje nas samych opisywane jako reprezentacja self oraz najważniejszych osób w naszym życiu opisywane jako reprezentacje obiektów relacyjnych. Co ciekawe ponownie pojęcia opisywane teraz przez neuronaukę przywołują stworzone już kilkadziesiąt lat temu teorie psychodynamiczne – teorię relacji z obiektem Melanie Klein oraz teorię psychologii self Heinza Kohuta.
Wiemy też dzięki badaniom neurobiologów, że wcześniejsze poglądy o małej zmienności mózgu w wieku dorosłym okazały się całkowicie błędne – mózg zachowuje swoją plastyczność również w wieku dorosłym, nieustannie zmienia i modyfikuje znaczące reprezentacje, jedynie intensywność tych procesów jest nieco mniejsza niż w okresie młodzieńczym. To stwierdzenie prowadzi nas do ostatniego, piątego założenia manifestu Kandela.
- Założenie piąte mówi o tym, ze psychoterapia poprzez proces uczenia zmienia mózg.
W świetle tego, co zostało wcześniej napisane wydaje się to zupełnie oczywiste – mózg pozostaje plastyczny również w wieku dorosłym, ma więc zdolność do modyfikowania się. Człowiek nieustannie weryfikuje przydatność swoich różnych wzorców reprezentacji w stałej relacji ze środowiskiem – ze szczególnym uwzględnieniem środowiska społecznego. Jako, że jesteśmy zwierzętami społecznymi, to i znaczenie relacji społecznych – w tym głównie interpersonalnych jest dla nas szczególnie istotne, najważniejsze wzorce reprezentacji w naszym mózgu dotyczą nas samych (reprezentacje self czy ja) oraz osób, z którymi pozostajemy w najbliższych relacjach (lub pozostawaliśmy kiedyś, czyli np. naszych rodziców).
Psychoterapia, ze szczególnym uwzględnieniem psychoterapii psychodynamicznej, zajmuje się modyfikacją tych wzorców reprezentacji. Tworząc relację psychoterapeutyczną w pewnym sensie je odtwarza w warunkach gabinetu, pozwalając na ich swobodne badanie i pożądaną zmianę. Używając narzędzi poznawczych (np. klaryfikacji czy interpretacji), modyfikując zasadnicze wzorce relacji interpersonalnych, wpływając na emocje i uczucie psychoterapeuta i pacjent wspólnie konstruują nowe, korektywne doświadczenia, mogące w sposób trwały zmienić sposób funkcjonowania pacjenta. To – nawiązując do Manifestu Kandela – jest uczeniem się siebie na nowo w procesie psychoterapii poprzez trwałą zmianę wzorców neuronalnych.
Warto jest też zastanowić się nad wcześniej sformułowanymi pytaniami – skoro wiemy już, że psychoterapia jest metodą mającą bardzo solidne oparcie w teorii medycznej – neuronauce – dobrze byłoby zbadać, jakie jej formy będą najbardziej skuteczne.
Paradoksalnie w świetle nowych badań okazuje się, że te ze szkół psychoterapii, które od zawsze związane były ze światem uniwersytetów, czyli psychoterapia behawioralna i poznawcza wydają się nieco mniej efektywne niż psychoanaliza i psychoterapia psychodynamiczna.
Z czego to wynika? Oczywiście nie można odmówić skuteczności oddziaływań zarówno psychoterapii behawioralnej jak i poznawczej – problemem jest jednak ich mała złożoność i ograniczenie do stosunkowo wąskiego obszaru patologii pacjenta. Odmawiając bowiem uznania istnienia obszaru podświadomości (co było i jest niejako argumentem koronnym obu szkół), psychoterapeuci pracujący przy użyciu metod behawioralnych i poznawczych zasadniczo ograniczają swoje możliwości oddziaływania leczniczego. Interweniując bądź to tylko wobec konkretnych objawów (terapeuci behawioralni) bądź koncentrując się tylko na zmianie nieprawidłowych schematów poznawczych (terapeuci poznawczy) rezygnują z prób modyfikacji zasadniczych obszarów psychiki ludzkiej – emocji, uczuć, schematów ja i obiektów, złożonych reprezentacji poznawczo-emocjonalnych, wzorów relacyjnych i szeregu innych.
Jest to z kolei kluczowym obszarem pracy psychoterapeutów psychodynamicznych, których zasadnicza idea pracy zakłada głęboką zmianę osobowości pacjenta celem trwałego usunięcia objawów dysfunkcjonalnych.
Niezwykle ważny jest również sposób pracy psychoterapeuty psychodynamicznego – skoncentrowanie się na relacji terapeutycznej pozwala po pierwsze na postawienie trafnej diagnozy (zdecydowanie głębszej niż opisującej tylko zewnętrzne objawy), po drugie – wykorzystanie stworzonej relacji celem dokonania modyfikacji obszaru psychiki pacjenta. Ten sposób pracy w najbardziej efektywny sposób wypełnia postawione przez Kandela zadanie uczącej roli psychoterapii.
Tym samym należy uznać efektywność każdej z trzech głównych szkół psychoterapii – behawioralnej, poznawczej i psychodynamicznej, mając jednocześnie świadomość, że dwie z nich (behawioralna i poznawcza) dedykowane są raczej pacjentom skłonnym tylko do pracy nad usunięciem objawów (bez gotowości do uzyskania trwalszych zmian osobowościowych) oraz osobom mającym jedynie problemy reaktywne (np. pacjenci z zaburzeniami pourazowymi i stosunkowo łagodnym przebiegu).
Jedyną efektywną, długoterminową metodą leczenia złożonych problemów osobowościowych pozostaje psychoterapia psychodynamiczna.
Reasumując
Odkrycia dokonane w ostatnich kilkunastu latach przez cały szereg wybitnych naukowców (zarówno lekarzy, neurobiologów jak i psychologów) jasno potwierdzają zasadność prowadzenia psychoterapii jako metody trwałej modyfikacji psychiki.
Olbrzymia większość odkrytych wcześniej przez psychoanalityków zjawisk (np. istnienie podświadomości, znaczenie doświadczeń wczesnodziecięcych, schematy ja i obiektów, znaczenie racji terapeutycznej w procesie leczenia) została w pełni potwierdzona przez odkrycia neuronauki.
Wszystkie szkoły psychoterapeutyczne mające jasne osadzenie w teorii (w praktyce to szkoła behawioralna, poznawcza, psychodynamiczna i systemowa) dają szansę na skuteczne leczenie pacjenta, różnią się jednak swoją skutecznością i długoterminową efektywnością.
Psychoterapia psychodynamiczna (oraz psychoanaliza) jest jedyną metodą skutecznego, długoterminowego leczenia, którego celem może być trwała modyfikacja dysfunkcjonalnych wzorców osobowościowych.
MT